Kuchnia. Chaosu.

@kuchniachaosu

Kotlety rybne, nadspodziewanie dobre

Mój tata robił kiedyś dawno temu kotlety rybne. Były to średniej jakości wyroby, ale ojciec był tak z nich dumny, tak chodził wyprostowany, że no jadłem, aż się uszy trzęsły i zachwalałem niesamowicie.

Podejrzewam, że teraz sytuacja się odwróciła i to ja czasami robię rzeczy, które dzieci jedzą tylko dlatego, żeby mnie nie wkurzać. Ale nie tym razem!

Tym razem kotlety bez żadnej większej zapowiedzi zniknęły z niebieskiego talerza w jakieś 20 minut, nawet nie zdążyłem z dumy popękać.

A są to kotlety strasznie proste, a ich podstawą jest biała, dobra ryba. Tutaj był mintaj, ale też jak wiadomo, nawet mintaj mintajowi nierówny. Jeśli nie macie dojścia do jakichś sprawdzonych ryb, to kupujcie, polecam, w dyskontach, a nie hipermarketach. Ryby lodówkowe są tam w porządku, a mrożone nie mają dużo glazury. Rybę można zmielić, ale blender też da radę, tylko uważajcie na ości.

Do ryby dodajemy jajko, zioła, przyprawiamy i obtaczamy w bułce. W wielu przepisach dodaje się też bułkę namoczoną w mleku - robiłem i tak i tak, obie opcje są ok.