Kuchnia. Chaosu.

@kuchniachaosu

Kiszonki - do ataku

Każdy kojarzy ten moment, po drugim kebabie, trzeciej pizzy i toście w tygodniu, gardło zaczyna drapać, z nosa lecieć i ogólnie organizm domaga się zdrowia. Pijemy herbatę zamiast pepsi, idziemy na spacer, jemy czosnek, zupę, zwykle rosół, bo zdrowy, i ciągnie nas w stronę ogórków kiszonych 😉

U mnie, z nadzieją na rychłą poprawę samopoczucia, w takie dni powstają kiszonki. Bynajmniej nie z ogórków, bo ogórki robi każdy, przynosi, daje, a i w sklepach o to łatwo. Ale spróbujcie znaleźć w sklepach kiszoną rzodkiewkę, albo marchewkę. Sprawa trudniejsza.

Okazuje się, że kiszenie innych warzyw jest proste, szybkie a i podobno zdrowe. Warzywa do słoika, główka czosnku, zalać wodą, i łyżką soli (na 1 litr wody). Ja lubię smaki zdecydowane, więc w słoiku lądują takie rzeczy jak: gochugaru, imbir, ostra papryka i czego dusza zapragnie. Kiszonki są gotowe po kilku dniach, ja lubię takie nawet po jednym.

Do kiszenia mam specjalne słoiki, z takim odpowietrzaczem. Sprawia to, że kiszonki nie śmierdzą 🤢 Można też użyć zwykłych słoików i czasami je odkręcać, żeby wypuścić gaz.